- My Kobiety mamy ogromną moc. Tak naprawdę, to od nas zależy, w którą stronę popchniemy nasze życie. To od nas zależy, czy je przeżyjemy, czy tylko przeczekamy na autopilocie przekazując pałeczkę z niewspierającymi schematami dalej, następnym pokoleniom.

Z kobiecą odwagą 😊
Ten tekst kieruję do Kobiet, by uwierzyły, że zasługują na piękne życie.
Będzie o odwadze dnia codziennego 😊
Uwaga! Trochę osobiście …
Temat pojawił się u mnie ponieważ z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet przygotowuję warsztaty dla kobiet właśnie. Poczułam, że w tym bardzo kobiecym czasie chcę dać Kobietom wzmocnienie, którego tak bardzo wszystkie potrzebujemy.
A widzę to tak 😊
Zachwycamy się ludźmi, którzy działają odważnie robiąc rzeczy niezwykłe, ponadprzeciętne. I to jest w porządku. Bierzmy od nich co najlepsze, bo dają nam przykład, inspirują … Ale nie umniejszajmy sobie!
Ja miałam w życiu dużo szczęścia, albo wspierające mój rozwój podejście (😊) a przynajmniej ja to tak czuję. Jako dziecko miałam mało ograniczeń. Moi rodzice byli zbyt zajęci swoimi problemami i zagłuszaniem ich, co ja skrzętnie wykorzystałam (intuicyjnie zresztą) i do woli korzystałam z wolności. W kontekście odwagi to niezwykle ważne by móc samodzielnie, bez narzucanych przekonań, nakazów, zakazów i ograniczeń doznawać otaczającego nas świata. Sprawdzać, smakować, błądzić, upadać, wstawać, doświadczać porażek i wyciągać wnioski. Pewno ominęły mnie inne rzeczy, ale to zupełnie poboczny temat.
Moja sytuacja rodzinna była dla mnie o tyle korzystna, że mój tata uważał, że miałam być chłopakiem i chyba bardzo w to wierzył 😉 To dawało mi ogromne poczucie wolności, bez wtłaczania w ciasne społeczne ramy. Miało i ma to oczywiście swoje konsekwencje w dorosłym już życiu 😊
Tak, czy inaczej dzięki swojej postawie bywałam w różnych miejscach i robiłam różne rzeczy zazwyczaj w towarzystwie chłopaków, bo z nimi było ciekawiej, im wolno było więcej 😉 Długie godziny spędzone w towarzystwie męskim np. na górskich wędrówkach, wspinaczkach, wykonując prace wysokościowe, czy w końcu na wielogodzinnych służbach i dyżurach sprawiły, że wiele różnych spraw oglądałam również z męskiej perspektywy i jedno wiem na pewno nie znoszę uogólnień😉.
To co ważne, w kontekście mojego wypowiadania się w temacie odwagi, to fakt, że bywałam w życiu w skrajnie różnych rolach społecznych i z tego mojego doświadczenia wychodzi mi, że nie do przecenienia jest rola społeczna Kobiet.
Wiem, że obecnie to się zmienia, że teraz partnerstwo i równo uprawnienie … I wszystko super, tylko w rzeczywistości daleko nam do ideału. Sztafeta pokoleniowa przekazująca pałeczkę powinności i nadobowiązkowości jeszcze długo będzie biegła. Jeszcze długo to my kobiety będziemy tymi, które będą brały na swoje barki ciężar tych najodważniejszych decyzji obarczonych wieloletnimi, a w niektórych sytuacjach wręcz dożywotnimi konsekwencjami. Wiem, nie tylko z autopsji, ale również z pracy z Wami – moimi klientkami i jak dla mnie cichymi bohaterkami, Kobietami, że decydując się na założenie rodziny nie robicie tego po to aby w splendorze, jak po zdobyciu Everestu nową drogą, w blasku fleszy udzielać wywiadów, tylko po to by wypełnić swoją misję, swoją rolę społeczną, by odpowiedzieć światu. Nikt nie stawia pomników, nie klaszcze, nie klepie po ramieniu, ba zdarza się, że mało kto chce pomóc.
A przecież te Kobiece codzienne zmagania są jak wieloletnie, mozolne wyprawy i to bez możliwości powrotu. A wyzwania, no cóż każde o innym stopniu trudności i różnej intensywności. I jak to przetrwać i jeszcze umieć się tym cieszyć, bo przecież dzieci patrzą?
Zastanawiałam się, co dla mnie w dotychczasowym życiu było aktem największej odwagi? W odpowiedzi pokazywały mi się skrajne sytuację.
Pierwsza, gdy wspinając się w Tatrach na Zamarłej Turni robiąc tzw. Filar ZT, nagle znalazłam się w miejscu, w którym kompletnie skończyły mi się chwyty. Nic, pustka w głowie, zero alternatyw. Pod tyłkiem ze 150 metrów, a może więcej, mój partner wspinaczkowy na drugim końcu liny (pozdrowienia dla Witka 😉) i moja niemoc. Sekundy mijają, bluzgi motywacyjne z dołu przelatują obok mnie, a ja stojąca na maleńkich wypustkach skalnych z coraz bardziej trzęsącymi się łydkami zamrożona …
I druga, gdy mając dwójkę pięknych, zdrowych, maleńkich dzieci, mając dobrą pracę, dach nad głową, ojca dzieci obok, krótko mówiąc będąc w całkiem dobrym położeniu ekonomiczno- bytowym zapędziłam sama siebie w taki dół psychiczny, że moim największym marzeniem było zniknąć. Stan depresyjny, który niepostrzeżenie pojawił się na wskutek całkowitego wyczerpania zasobów sprawił, że z decyzyjnej, pełnej energii sprawczej kobiety, stałam się przeźroczystą maszyną działającą na autopilocie.
Mogłabym tu opisać jeszcze wiele obrazków z mojego życia, ale na bazie tych dwóch skrajnych powiem Wam, że w tym drugim przypadku potrzebowałam wykopać z siebie o wiele więcej odwagi i wewnętrznej siły by nie skończyć przed czasem tej mojej wędrówki. I zdecydowanie w to miejsce już nigdy nie zamierzam wrócić, w przeciwieństwie do tatrzańskich dróg, których po tamtym zdarzeniu zrobiłam całe mnóstwo 😊
I jeszcze jedno ta druga sytuacja jest znacznie bardziej powszechną, choć mega bolesną, a mimo to doprowadzamy się do takiego stanu i tkwimy w nim znacznie dłużej niż to konieczne. Przyczyna jest prozaiczna. Brak świadomości, brak umiejętności w proszeniu o pomoc, a w konsekwencji powolne ćwiczenie się w radzeniu sobie z niewygodą, trudem i bólem. Przyzwyczajamy się do tego i zaczynamy traktować jak normę- nasz komfort.
To nic, że jest nam źle, że momentami wręcz boli, skoro po drugiej stronie barierki jest coś, co nas przeraża – zmiana! A zmiana, choć nieunikniona w naszym życiu, nie kojarzy się z komfortem. Boimy się świadomej zmiany!
To co chciałam, żeby wybrzmiało, to to, że my Kobiety mamy ogromną moc. Tak naprawdę, to od nas zależy, w którą stronę popchniemy to nasze życie. To od nas zależy, czy je przeżyjemy, czy tylko przeczekamy na autopilocie przekazując pałeczkę z niewspierającymi schematami dalej, następnym pokoleniom.
Podjęłam decyzję, że dołożę wszelkich starań żeby jak najwięcej z nas ustrzec przed wpadaniem w te psychiczne otchłanie, a te, które już tam trafiły wspierać w odważaniu się na wyjście z nich po to, by umiały pięknie żyć 😉